Namiastka wsi w centrum Krakowa

Marzenie się spełniło, piesek pojawił się w mieszkaniu i co dalej? Jako osobie, która większość życia spędziła z dala od zgiełku miasta zaczęło brakować swobody. Pies non stop na smyczy? To nie dla mnie. Nie musiałam długo szukać, by znaleźć rozwiązanie problemu.

Wybieg dla psów to dla mnie kawałek wsi w centrum miasta. Serio. Opinii na temat tych miejsc jest tyle, ile zabranych głosów, wobec tego postanowiłam zwęszyć temat. W Krakowie takich miejsc nie brakuje – mamy je prawie na każdym kroku i ciągle powstają nowe. Trzy z nich znamy ze Scoobym od podszewki i to o nich kilka słów.

Naszym faworytem jest na tę chwilę wybieg dla psów w Czyżynach. Oddany do użytku w 2017 roku i pewnie z tego też powodu zdaje się być miejscem nowoczesnym, przemyślanym. Całe 30 arów, starannie ogrodzone, czynne całą dobę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Już na samym początku mile zaskakuje nas podwójne wejście, Mam na myśli śluzę, która uniemożliwia ucieczkę psa innego właściciela podczas wchodzenia, bądź opuszczania wybiegu. Dla mnie to bardzo istotne, gdyż Scooby należy do psów „witaczy”. Zawsze zauważy nowego i nim zdążę się obejrzeć – już pędzi na powitanie. Na dalszym planie dostrzegamy mnóstwo przeszkód. Cały tor agility. Na ich temat nie jestem w stanie sklecić nawet kilku konkretnych słów, gdyż zwyczajnie nie mam doświadczenia w tym temacie.  Takich osób jak ja jest zdecydowana większość, wobec tego skupie się na tym, z czego przychodzi nam korzystać, gdy nie potrafimy trenować z naszym pupilem. Zastanawia mnie tylko jedna kwestia: jak trenować swojego psa na tym torze, kiedy ten zamiast skupić się na tym co robi jest rozpraszany przez całą resztę szalejących wkoło, często nieujarzmionych, zwariowanych psiaków? Niemniej jednak wierzę w to, że wszystkie te rzeczy spełniają swoją funkcję, a nie są pieniędzmi wrzuconymi w błoto. No właśnie – błoto. Prawie cały teren jest z założenia terenem porośniętym trawą. Jak się okazuje – tylko po części. W miejscach „centralnych” podłoże to zwyczajne klepowisko zamieniające się podczas choćby najmniejszego załamania pogody w błotny basen. Widziałam radośnie tarzające się w nim labradory, ale nie sądzę, że było to powodem do radości również ich właścicieli. Na szczęście na tym wybiegu znajdziemy jeszcze tyle zasługujących na pochwałę rzeczy, że trochę błota nie zaszkodzi.

W dalszej części wybiegu, do której zaprowadzi nas drewniana platforma spacerowa na naszych czworonożnych przyjaciół czekają ogromne kamienie do obsikania, betonowe tunele, pnie drzew, oraz piaskowa toaleta. Wielkie brawo za to wszystko dla pomysłodawcy. Pozwolę sobie w tym miejscu na małą anegdotkę: Scooby w tej części czuł się jak ryba w wodzie, ale mój zachwyt nie trwał długo – Futrzak postanowił się załatwić… Wyciągnęłam z kieszeni woreczek na odchody i pewnym krokiem weszłam na trawiasto – piaskowe podłoże pomiędzy roślinkami, a platformą. Mimo przynajmniej kilku koszy znajdujących się na terenie wybiegu znaleźli się opiekunowie, którzy NIE SPRZĄTAJĄ! Czar prysł.

Wspomniałam, że możemy tu przyjść o każdej porze? Super, ale jeśli nie potrafisz lewitować, lepiej nie schodzić z platformy. Nie tylko z powodu psich kupek, ale też z powodu braku oświetlenia.

Psst! Właśnie na tym wybiegu odbyły się urodziny gwiazdy Internetów! Zdaje się, że miłością do tego miejsca zaraziłam Boro, oraz Jessie!

 

Kolejnym, który zaskarbił sobie naszą aprobatę jest wybieg w Bronowicach. Co prawda nie znajdziemy tu wypasionego toru agility, piaskownicy dla piesków, a jak wiemy – każdy pies wręcz uwielbia piasek. Co się nam tutaj podoba? Ogromna przestrzeń dla spragnionych biegania czworonogów. Fantastyczne jest tutaj to, że teren nie jest płaski, dzięki czemu psiaki mogą zbiegać z górki i wybiegać pod nią! Czyż to nie brzmi cudownie? Na nas, właścicieli czeka wiata, kilka ławek i wybrukowana alejka prowadząca od jednego z wejść, aż do drugiego przez sam środek wyznaczonego terenu. To miejsce jest idealne dla tych, którzy nie lubią ścisku. Nigdy nie spotkaliśmy tutaj zbyt wielu psiaków. To odwiedzane, ale nie przepełnione miejsce, czego nie można powiedzieć o pozostałych, wspomnianych przez nas wybiegach. Wszystko wydaje się być idealne, jednakże ze względu na usytuowanie placu pomiędzy linią tramwajową, a szeregiem ulic nie zaznamy tu nigdy spokoju. Jest to chyba jeden z tych wybiegów, gdzie zgiełk ulicy jest bezlitosny. Niemniej jednak dla tych mniej zmotoryzowanych, korzystających z komunikacji miejskiej lokalizacja jest idealna.

 

Najbliższy nam, głównie ze względu na lokalizację jest wybieg usytuowany w parku Krowoderskim. Niepozorny, ale bardzo chętnie odwiedzany. Na uznanie zasługuje tutaj wyraźne oddzielenie strefy do ćwiczeń, agility i tej, która jest dla samej zabawy. Znajduje się na obrzeżach parku, co daje poczucie obcowania z przyrodą i to jest świetne! W każdej chwili można opuścić wybieg i wyjść na spacer do parku, potem znów wrócić. W tym miejscu znajdziemy całe mnóstwo psiaków!

Niemniej jednak do tego wybiegu mamy pecha. Tylko tutaj zdarzyło się nam być świadkami psiej walki i to właśnie tutaj mały agresor chwycił mnie za rękaw, targał i za nic nie chciał puścić. Ręka bolała chwilę dłużej.

Czego jednak oczekiwać od psów, kiedy ich zachowanie wynika głównie z wychowania? Jak pies ma nie rzucać się na inne psy, kiedy właściciel nie stosuje żadnych środków zapobiegawczych (nie jestem zwolennikiem kar) i naiwnie wierząc, że pies sam się zsocjalizuje – zabiera go na wybieg. Nie. Proces socjalizacji powinien wyglądać inaczej, ale spróbujcie zwrócić uwagę starszej pani.

Wychwaliłam, pożaliłam się, ale wiecie czego brakuje i trzeba to  szybko zmienić? Świadomych właścicieli! Zdecydowana większość z nich to ludzie, którzy spuszczają swojego pupila ze smyczy tuż po przekroczeniu wejścia i ich rola właśnie w tym miejscu się kończy. Sąsiadki tworzą swoje kręgi wzajemnej adoracji, a psy – samopas. Wybieg wychowa.

Psy porozumiewają się między sobą za pomocą mowy ciała. Nie każdy z nas zna i rozumie psią komunikację, ale jeśli nie będziemy starać się pojąć o co w tym wszystkim chodzi, wtedy w dalszym ciągu próbę sił będziemy traktować jako świetną zabawę. Nie zauważymy nic niepokojącego w psim pościgu. A może ten, za którym biegną wszystkie psy jest właśnie ofiarą, podczas gdy cała wataha urządza sobie polowanie?

Jaka jest więc moja konkluzja? Doskonale rozumiem, dlaczego dla wielu odpowiedzialnych psich matek i ojców stawia wybiegi w negatywnym świetle. Nie wzięło się to znikąd. Wynika to z braku wiedzy, nie ich samych, a użytkowników, którzy niestety nie poświęcili ani chwili na zapoznanie się z ogólnym regulaminem takich miejsc. Opuścili lekcję dotyczącą psich zachowań. Dla których „przeznaczenie” i „funkcjonalność” wybiegu to dwa trudne słowa. Zbyt trudne.

3 Replies to “Namiastka wsi w centrum Krakowa”

  1. Tak! Tak! Tak! Zgadzam się z każdym słowem. Mimo iż mój pies ma pewne braki w socjalizacji, a na wybiegu jesteśmy raz na kwartał nigdy nie zpuszczam Boro z oka. Tak jak z dzieckiem – zasada ograniczonego zaufania. Nigdy nie byłam świadkiem bójki na wybiegu, ale już na pierwszy rzut oka widzę z jakie psy są zagrożeniem. Boro w parku warknął tylko raz – na typowego natręta. Nie rozumiem tez pytania, które zadał pewnien Pan podczas naszej ostatniej wizyty w parku „Czy mam się czego obawiać, któryś agresywny?” Ciekawe jakie doświadczenia miał ten człowiek.
    Prosta zasada – pies się nie odnajduje, to nie zabieram na wybieg. Proste.

    Bardzo wartościowy wpis dający do myślenia.
    Dzięki!

    1. Olu, Boro jest fantastycznym psiakiem! Świetnie dał sobie radę ostatnim razem. Był zrelaksowany, wiedział z kim się obwąchać i pobawić, a co najważniejsze – nie spuszczał Cię z oka 😉 Powtórzę po raz kolejny: masz niesamowicie inteligentnego pupila! Uwielbiamy Was!

  2. […] z psijaciółmi. Mamy już swoje ulubione psie wybiegi, z których w dalszym ciągu korzystamy (o tym tutaj), ale nie samymi parkami pies żyje. Wyjście do ludzi wyzwala w nas jeszcze więcej radości i […]

Dodaj komentarz